piątek, 23 stycznia 2015
OGŁOSZENIE PARAFIALNE !
sobota, 17 stycznia 2015
RozdziaŁ VII
Tego dnia siedziała w szkole której okropnie nie znosiła, ponieważ zawsze uważała, że do niczego nie jest jej potrzebna. Ana jak to Ana oczywiście przespała trzy początkowe lekcje, jej stosunek do szkoły był mocno lekceważący. Aną opiekowała się tylko babcia która kompletnie nie miała siły do zbuntowanej dziewczyny. Anabell bardzo zmieniła się po śmierci swoich rodziców, przestała panować nad sobą i swoimi emocjami. Od czasu do czasu występowały u niej lepsze strony jej natury. Niestety przy wejściu do szkoły Ana natrafiła na dyrektora Pana Jonsa.
- Pani Thomson, wie pani która jest godzina ? - zapytał oburzony.
- 10, i co ? - uniosła jedną brew wpatrując się w dyrektora.
- Too, że marsz do mojego gabinetu i to migiem ! - krzyknął.
- Znów to samo... - mruknęła pod nosem.
Wizyty Any w gabinecie dyrektora były na porządku dziennym, nie raz popijała z nim herbatkę w czasie przerw szkolnych lub lekcji na które się spóźniała.
Dyrektor bardzo lubił dziewczynę, czasem traktował ją jak własną córkę, ale przede wszystkim starał się być nieco surowy.
Dziewczyna usiada na swoim stałym miejscu, czyli na przeciwko dyrektora w skórzanym, wygodnym fotelu na którym uwielbiała się obracać co bardzo irytowało dyrektora.
- Siadaj Ano. - wskazał na fotel dyrektor, lecz wcale nie musiał tego mówić, ponieważ Ana szybko rozgościła się w gabinecie dyrektora.
- Nie pokojom mnie twoje spóźnienia oraz w ostatnim tygodniu było na Ciebie 20 skarg od nauczycieli o twoim nagannym zachowaniu. Nie wiem jak do Ciebie mówić Ano. Wiesz dobrze, że twoja babcia ma chore serce i nie możesz jej denerwować. Dlatego nie będę jej wzywał do szkoły, ale za to wezwę Twoją ciotkę Isabell.
- Ciotkę Isabell ?! - zerwała się z fotela.
Ciotka Isabell była siostrą matki Any, była zaledwie po 30 i mimo, że mogłoby się wydawać, że jest wyluzowaną osobą to była całkiem surowa, gdyby nie to, że babcia wzięła dziewczynę pod swoje skrzydła to ciotka dawno wysłała by ją do szkoły z internatem.
- Przykro mi Ano, a teraz wracaj na lekcje, już masz wystarczająco kłopotów. - dyrektor wskazał na drzwi, a Ana po raz pierwszy posłusznie opuściła jego gabinet.
Wychodząc z gabinetu napatoczyła się na znaną jej dobrze osobę.
- Nie, tylko nie ty znowu.... śledzisz mnie czy co ? - wywróciła oczami.
Przed nią znalazł się uśmiechnięty Damon.
Dzisiaj pisała dla was Lena :)
Mam nadzieję, że się podoba :)
Czekam na opinie w komentarzach ! :P
czwartek, 15 stycznia 2015
Rozdział XVIII
- Znowu się spotykamy panno Wesley . Noo powiem ci że na tobie ten mundurek wygląda o wiele lepiej niż na innych dziewczynach . - ciągnął swobodnie chłopak , kierując swój badawczy wzrok po zawstydzonej twarzy Jas. .. - A więc tak teraz udajesz że mnie nie znasz i milczysz . Oj Jasmin nie długo to się zmieni .
Rozległ się dzwonek i wszyscy z klasy zaczeli wychodzić , nawet on podniósł się ze swojego miejsca i stanął na przeciwko niej .
- Mam nadzieję że jednak potrafisz mówić i wkrótce się odezwiesz do mnie. A tym czasem do zobaczenia w klubie księżniczko . - Zerknął raz jeszcze na nią , uśmiechnął się uwodzicielsko i ruszył w stronę drzwi ..A i lepiej ci w rozpuszczonych włosach krzyknął i zniknął za drzwiami .
- O boże w co ja się wpakowałam , skąd on co cholery wie ze idę do tego klubu ..Ja mu dam księżniczkę - wstała oburzona dziewczyna i wybiegła z klasy wprost do łazienki .
Obmyła twarz w zimnej wodzie i spojrzała na swoje odbicie w lustrze. Widziała tam dziewczynę taką jak inne zwykłą w szkolnym mundurku o obojętnym wyrazie twarzy , lecz to było złudzenie nie była taka jak one była inna .
Hejj :D Pisała dla was Justyna jak zwykle w czwartek :) Jak się wam podobał rodział ? Liczę na komentarze każdego rodzaju te miłe i te mniej miłe równiez są mile widziane :)
sobota, 10 stycznia 2015
Rozdział XVII
Witam w ten jakże piękny poniedziałek
Zapraszam na rozdział 17, bo takiej chwilowej przerwie ;)
-Jeeeny. Klaus puść mnie. Musze iść do księgarni.
Mineły już z dwa dni odkąd powiedzieliśmy sobie że się kochamy. A teraz Klaus trzymał mnie w swoim łóżku, w swoich ramionach.
-Nie. Możesz się spóźnić.
-Nie, Nie moge. Mam klientów.
-Nie musisz być punktualna.
- To że ty jesteś bogaty to Nie znaczy że ja mam sobie siedzieć i nic Nie robić - burknełam.
Co on sobie myślał?
-Bo użyje siły ... - zagroziłam mu z uśmieszkiem.
-Chcesz walczyć z hybrydą? - zapytał roześmiany.
-Chcesz walczyć z moim demonami?
-Zdajesz sobie sprawe że Nie tylko ty masz demony i zła stronę?
-Bleee mówisz jak Damon.
-Znasz Damona?
-Jesteś tylko 40 lat starszy ode mnie - zaśmiałam sie - a tak sobie ostatnio przypomniałam..
-Tak? - już wiedziałam że go zaciekawiłam.
-Znałam Damona wcześnie.
-Właściwie skąd wiesz że..
-Że jestem od ciebie młodsza o 40 lat?
-Noom.
-Eljiah mnie stworzył... Powiedział mi.
-COOO?! - wydawał się zszokowany.
-Taaa. A Damon mi później pomógł. Jak na ironię.
-...
-Co się stało?
-Chyba musze podziękować Eljiahowi.
-To nie będzie trudne - powiedziałam zagryzając wargę.
-A to czemu?
-Bo jest tu.
Wiem. Krótkie :D
Czekam na kom z krytyką :*
Pozdrawiam
A-ya