niedziela, 30 listopada 2014
Rozdział VI
- Ta czy ta?-zapytała
- Oby dwie są prawie identyczne... Znowu czarne...
-Nieprawda mają inny napis... Ubiorę tą z koncertu Marsów. Kurde znowu spóźnię się do pracy.-powiedziała patrząc na zegarek.
-I tak cię nie wywalą bo nikt oprócz ciebie nie chce tam pracować. Po co ty w ogóle do niej chodzisz?
- Dobra, dobra. Weź już skończ. Przynajmniej mogę cały dzień nic nie robić. Tylko ja muzyka i książki. Ja lecę. Papa.- pożegnałą się Zoe i wyszła.
- Ok. Tylko nie zapomnij o dzisiejszej imprezie u Stefana.- zawołała za nią Kath.
Sklep z płytami winylowymi, w którym pracowała Zoe był niedaleko jej mieszkania, więc postanowiła iść pieszo. Biegnąc i jednocześnie szukając czegoś w torebce wpadła na jakąś kobietę.
-Ojej przepraszam.- podniosła głowę i zobaczyła znajomą jej osobę- O, hej Andreo. Co tam u ciebie?
-Hej. Eee dobrze. A u ciebie?- odpowiedziała rozkojarzona.
- Jak zawsze. Jesteś pewna, że wszystko okej wydajesz się zdenerwowana.
- Nie, nie jest dobrze. - Andrea uśmiechnęła się lekko.
- Muszę lecieć do pracy, ale wpadnę dzisiaj do ciebie po parę książek to pogadamy. Do zobaczenia.
-Pa.
Praca Zoe dla normalnego człowieka wydawałaby się strasznie nudna. Jak był dobry dzień to do sklepu wchodziło paru klientów, ale dobre dni zdarzają się bardzo rzadko. Jednak dla najmłodszej z rodu Mikaelsonów była to praca idealna. Zawsze po otworzeniu sklepu puszczała sobie jedną z setek płyt, które znajdowały się w pomieszczeniu. Czasami tańczyła, czasami śpiewała, ale jej dzień polegał przede wszystkim na czytaniu książek. Za ladą zawsze było stos grubych tomów przyniesionych z księgarni Andrei.
Tego dnia Zoe zamknęła sklep wcześniej, bo obiecała Kath, że pójdzie z nią na imprezę do Stefana, a przecież musiała jeszcze dzisiaj odwiedzić księgarnię.
- Witaj Andreo.-powiedziała wchodząc do jej ulubionej księgarni
- Hej. To na co dzisiaj masz ochotę?
- Wzięłabym coś Greena... Może " W śnieżną noc". Całą serię Klątwy Tygrysa i chyba Ulysessa Moora.
- Haha. Ciekawe jak to do domu zaniesiesz?- powiedziała Andrea kasując książki.
-Oj o to to ty się już nie martw. Jakoś sobie poradzę. W końcu nie bez powodu jestem wampirem.
- W sumie racja. To będzie 543, 87$. Kartą?
- Tak, jasne. A wiesz co u Klausa, bo dawno się do mnie nie odzywał?- zapytała wpisując PIN.
- Ostatnio się z nim widziałam. Z tego co wiem to u niego wszystko dobrze. Ma dużo na głowie, ale jest okej.
- No, musi mieć dużo na głowie skoro zaniedbuje swoją ulubioną siostrzenicę- wtrąciła sarkastycznie Zoe.- Dobra, muszę iść , bo Kath mnie zabije, że znowu się spóźniłam. Papa.
- Do zobaczenia.
Kiedy Zoe dotarła do domu w drzwiach czekała już na nią Katherine.
- Nareszcie jesteś. Odkładaj te książki i ubieraj się w to co ci przygotowałam. Nie pójdziesz do Stefana w tych twoich martensach.
- A niby czemu nie?!- rzuciła zdenerwowana Zoe i ruszyła do pokoju.
- Bo aktualnie jest singlem. A jak ja nie mogę z nim być to ty z nim będziesz.- zdecydowanie powiedziała Kath.
- Tak oczywiście. Już planujmy ślub- rzuciła sarkastycznie Zoe ze swojego pokoju.
Na łóżku leżała piękna granatowa sukienka z koronkowym gorsetem i rozkloszowanym, tiulowym dołem.
- Jest piękna- szepnęła Zoe.
- Widzisz. Za dobrze cię znam, żeby ci kupić coś co by ci się nie spodobało. A do tego ubierzesz te buty.- powiedziała Kath rzucając na łóżko szpilki w tym samym kolorze.
10 minut później obydwie wychodziły z ich mieszkania ubrane w prawie identyczne sukienki( sukienka Kath była fioletowa) i zmierzały do czarno-białego Mini Coopera Katherine.
sobota, 29 listopada 2014
Rozdział V
- Wszystko w porządku ? - lekko przechylił głowę by móc zobaczyć jej wyraz twarzy.
Dziewczyna stała jak zaklęta.
- Jestem Damon. - wysunął w jej kierunku dłoń, lecz dziewczyna dalej nie reagowała.
- Chciałbym Ci pomóc, ale nie bardzo wiem jak...bo mi nie pomagasz.
- Andrea jestem...- wyszeptała po chwili milczenia.
- Piękne imię. - uśmiechnął się lekko.
Andrea lekko podniosła kącik swoich ust.
- Od razu lepiej. - uśmiechnął się szerzej.
- Chodź zabiorę Cię stąd i opowiesz mi co się stało. - pociągnął lekko dziewczynę za sobą w kierunku miejscowej kawiarni.
Po pewnym czasie dotarli. Damon dżentelmeńsko odsunął krzesło Andrea.
- Może napijesz się czegoś ? Coś zjesz ? - zaproponował.
Przecząco pokręciła głową.
- Okeeej, nie namawiam. - wzruszył ramionami i usiadł na przeciwko niej.
Dziewczyna spoglądała na niego, wyglądała na lekko wystraszoną.
- Masz szczęście bo dzisiaj jestem wyjątkowo dobroduszny, ale jak widać nie chcesz skorzystać. Żebyś potem nie żałowała, taka szansa może się już nie zdarzyć. - zaśmiał się.
Na twarzy Andrea'i pojawił się cień pięknego uśmiechu.
- Chociaż udało mi się Cię rozweselić. - puścił jej oczko.
- Powinienem odwieźć Cię może do domu ? Nie zostawię Cię tak tutaj...jesteś cała roztrzęsiona.
Kawa dobrze Ci zrobi. - wstał od stolika i ruszył do lady.
- Poproszę dwie kawy. - uśmiechnął się do ekspedientki.
Gdy po kilku minutach kawy były gotowe wziął je na tacy i ruszył do stolika, gdy nagle poczuł zderzenie i cała kawa wylała się na piękną rudowłosą dziewczynę.
- Jak łazisz frajerze ?! - krzyknęła.
Damon uniósł wzrok na dziewczynę.
- Raczej jak Ty - mruknął.
Gdy spojrzał przez ramie dziewczyny, Andrea'i przy stoliku już nie było.
- Chyba ktoś Ci uciekł, nic dziwnego - rudowłosa powiedziała sarkastycznie.
Ekspedientka była znajomą dziewczyny.
- Chodź Ana, musisz się wysuszyć.
Dziewczyna posłała złowrogie spojrzenie chłopakowi po czym zniknęła na zapleczu.
Od Autorki :
Hej :) Dzisiaj pisała dla was Lena :) mam nadzieje, że się podobało :) Przepraszam was za poślizg, ale miałam w tym tyg próbne matury przez co dużo stresu i wgl, mam nadzieje, że to było ostatni raz :) czekam na komentarze, te złe i te dobre : ) Pozdrawiam :*
czwartek, 27 listopada 2014
Rozdział IV
środa, 26 listopada 2014
Rozdział III
wtorek, 25 listopada 2014
Rozdział 2
,,Zamknięte", po czym wyszła z księgarni. Szybkim ruchem wyjęła telefon z kieszeni i wybrała numer Klausa. Po trzech sygnałach odebrał.
-Klaus ?! Dzięki Bogu, muszę ci o czymś powiedzieć. - Powiedziała szybko i nerwowo.
-Andrea, spokojnie. Powiedz mi powoli co się stało. - Powiedział to spokojnym tak spokojnym
tonem, że Andrea uspokoiła się nieco.
-Łowcy o mnie wiedzą.
-Co ?! Ale jak ?
-Nie wiem jak, nie wiem skąd, ale wie też o tobie.
-Dobra idź do domu, przyjadę do ciebie. - Powiedział powoli Klaus i rozłączył się. Postanowiłam, że się przejdę, więc poszłam przez pobliski park.
*W tym samym czasie*
Lily szła spokojnie przez park ubrana w białą, prostą sukienkę, a w pasie wisiał drobny czarny pasek. Pożerała wzrokiem tekst, intensywnie zgłębiając się w lekturę. Nagle poczuła jak ktoś, wpadł na nią, a ona z hukiem upadła na ziemię.
-Przepraszam, nie wiem jak to się mogło stać. Ale ze mnie ofiara. - Powiedziała czarnowłosa dziewczyna, podając rękę Lily.
-Nic się nie stało. - Dziewczyna ujęła dłoń wampirzycy, wstała po czym otrzepała sukienkę z piasku.
-Andrea Morgan. - Powiedziała czarnowłosa i znów podała dłoń Lily.
-Lily Black. - Odpowiedziała i również podała dłoń nowo poznanej dziewczynie.
-Idziesz w tamtą stronę? - Zapytała Andrea, a Lily tylko pokiwała twierdząco głową. -Ja też, pójdziemy razem. - Powiedziała, po czym podniosła książkę Lily z ziemi. Park wyglądał pięknie. Drzewa tworzyły alejkę, przez którą ciągnęła się ścieżka. Promienie słoneczne przedzierały się przez liście. Dziewczyny szły powolnym krokiem w stronę domu Andrey.
-Uczysz się tutaj w szkole ? - Zapytała Andrea.
-Tak, tak, ale możesz mnie nie poznawać, trzymam się raczej na poboczu. - Powiedziała Lily i uśmiechnęła się serdecznie.
-Mam dziewiętnaście lat i chodzę do ostatniej klasy.
-Ja mam siedemnaście i chodzę do drugiej. - Powiedziała cicho Lily. Dziewczyny rozmawiały o wszystkim i o niczym, aż doszły do skrzyżowania, gdzie Lily szła w inną stronę.
-Wiesz co, jesteś bardzo fajną osobą. Mam nadzieję, że spotkamy się jeszcze. - Powiedziała Andrea i podała dłoń Lily.
-Ja też mam taką nadzieję. -Uśmiechnęła się serdecznie Lily i ujęła dłoń Andrey. Gdy dotknęła dłonie Andrey, przeniosła się od innego świata. Stop, stop! Nie chcę używać tej mocy ! - Krzyczała w myślach Lily, lecz to nic nie dało. Próbowała walczyć, lecz na marne. Jej moc przeniosły jej w najczarniejsze myśli Andrey. Wspomnienia, myśli, wydarzenia, wszystko to znajdowało się w głowie Andrey, teraz było częścią Lily. Gdy Lily wróciło do rzeczywistości, Andrea zabrała dłoń z jej dłoni.
-Coś się stało? - Zapytała Andrea z troską.
-Nie, nic. Po prostu jestem zmęczona, muszę już iść. - Powiedziała słabo, i bez pożegnania oddaliła się w drugą stronę. Andrea poszła na spotkanie z Klausem. Dzięki rozmowie z Lily, uspokoiła się nieco i szybkim krokiem ruszyła w stronę domu.
Lily doszła do domu i otworzyła drzwi kluczem. Próbowała uspokoić oddech, lecz nic z tego. Gdy weszła do domu, trzasnęła drzwiami i poszła do swojego pokoju. Zaczęła promieniować i mimowolnie lecieć w górę. Tylko nie to! Zaczęła panikować i miotać się w powietrzu. Nagle upadła na ziemię i jęknęła cicho. Zabierzcie to ode mnie.- Szepnęła cicho i zaczęła cicho łkać.
Andrea weszła do domu i rzuciła torbę na łóżko. Mieszkała skromnie, ale jej to nie przeszkadzało. Nigdy nie była pazerna na pieniądze, a jeszcze do tego mieszkała sama. Zdjęła kurtkę i buty, oraz usiadła na łóżku, czekając na Klausa. Nie musiała długo czekać,bo po pięciu minutach usłyszała dzwonek do drzwi. Powolnym ruchem otworzyłam drzwi, lecz nie zobaczyła w nich Klausa tylko Jones.
-Witam ponownie. - Powiedział po czym uśmiechnął się ironicznie.
Heej :) Piszę dla was Natalia. Średnio jestem zadowolona z tego rozdziału, ale no cóż, każdy ma swoje gorsze i lepsze dni. Skomentuj nawet negatywnie. - To naprawdę motywuje.
poniedziałek, 24 listopada 2014
Pewnego dnia u Andrei.
To było dzień jak co dzień. Rano poszłam do księgarni. Tak prowadziłam księgarnie. Więc poszłam do swojej księgarni wcześniej zostawiając karteczke Ivo. Napisałam na niej żeby na śniadanie zrobił sobie jajecznice. Otwierając drzwi mojej księgarni poczułam się jak w drugim domu. Jako że wczoraj zrobiłam generalne porządki, teraz tylko włączyłam ekspres do kawy. Po wypiciu kawy, wziełam się za wypakowywanie książek które zamówili moi klienci. Nic niezwykłego. "Harry Potter" , "W śnieżną noc" i "Gra o Tron". Po wypakowaniu zrobiłam sobie orzechowe capuccino ( nie żebym była uzależniona od kofeiny). Wtedy przyszedł pierwszy klient. -Witaj Andreo. -Witam panie Jones. -Przyszła może moja książka? -A jaką pan zamawiał? Pan Jones był młodym biznesmenem, z uwielbieniem do książek fantasy. -Rebeliant, Marie Lu. -Zaraz sprawdze. Schyliłam się do kartonu. Harry, Igrzyska,nie to nie to. -Prosze chwileczke poczekać. Powiedziałam i udałam się na zaplecze. Zakręciło mi się w głowie. Znalazłam drugi karton i wróciłam do lady. Spojrzałam na Klienta. Uśmiechnął się do mnie z rezerwą, ten uśmiech był wymuszony. -Prosze, panie Jones. Powiedziałam z wymuszonym uśmiechem. -Ile płace? -20 dolarów. Podał mi banknot. -Pozdrów Klausa i Ivo. Tylko że.. on ich nie znał. -Skąd pan ich zna? - zapytałam ostro. -Jestem czymś, czym nie wydaje Ci się że jestem. Oczywiście. Nocny Łowca. -Jasne, a pan niech pozdrowi Jane.. a Przepraszam przecież NIE ŻYJE -mówiłam czytając jego myśli. Spojrzał na mnie z bólem. Podszedł bliżej lady. -Wiem że masz serafickie czy jakie tam ostrze. Tylko mnie nie można zabić -powiedziałam do niego. Duchu pomóż mu znaleźć właściwą droge - powiedziałam w myślach, kierując zdanie do jednego z moich pięciu żywiołów ¹ podarowanych mi przez Nyks ². Jones spojrzał na mnie i wyszedł, a ja usiadłam ze zmęczenia. Czyli Łowcy już o mnie wiedzieli. Musze zadzwonić do Klausa.
¹ pięć żywiołów : - Ogień -Ziemia -Powietrze -Woda -Duch. ² Nyks - Nie jest znana pod jednym imieniem, to jest najczęściej używane. Inne np Kobieta Gaea, Kuan Yin, Matka Nocy. Jest uosobieniem Nocy. Jest "boginią" Andrei ( Andrea w nią wierzy, po tym jak została wampirem, ale to już inna historia i mam nadzieje że ją kiedyś wam opowiem :D )
Mam nadzieje że zrozumieliście :D "Rozdział 1" już za nami, to tyle z mojej strony :) Mam nadzieje że się spodobał (Jeśli tak koniecznie napisz komentarz :3 ) i do zobaczenia w następnych rozdziałach. Pozdrawiam A-ya.
niedziela, 23 listopada 2014
Zoe, Katherine & Stefan
Hej, mam na imię Julia i jestem kolejną z siedmiu dziewczyn, które bd pisały bloga. Mam nadzieję, że się Wam spodoba i życzę miłego czytania. :)
Imię: Zoe Chloe
Nazwisko: Mikaelson
Wiek: 18 lat od roku 1969
Istota: półpierwota-półpółbóg, czyli córka Rebekah'i i Posejdona
Imię: Katerina/Katherine
Nazwisko: Petrova/Pierce
Wiek: 18 lat od ponad 500 lat
Istota: Wampir, sobowtór
Imię: Stefan
Nazwisko: Salvatore
Wiek: 17 lat od 1864 roku
Istota: Wampir, sobowtór
* Stefan i Zoe jeszcze sie nie znają
piątek, 21 listopada 2014
Damon Sinclair & Anabelle Thomson
czwartek, 20 listopada 2014
Jasmine Weasly
środa, 19 listopada 2014
Lorenzo
wtorek, 18 listopada 2014
Lily Black
Na pozór skromna, cicha 17-latka, która zawsze trzyma się na poboczu. Lily unika nowych znajomości, ponieważ boi się odrzucenia. Jednak prawda jest inna, niż wszystkim mogłoby się wydawać. Dziewczyna ma w sobie coś niezwykłego. Jest ona darem ciemności. Jako dar ciemności, posiada nadprzyrodzoną urodę, świetną pamięć, oraz zdolności nadprzyrodzone. Może ona wkradać się do umysłu ludzi i mieszać im w głowach, hipnotyzować ich, czytać myśli, cofnąć czas, a później powrócić do chwili obecnej, ale tylko raz na dziesięć lat, wieczne życie, oraz latanie. Wydaje się, że to jest świetna sprawa, lecz Lily nie potrafi kontrolować siebie i w cale nie che być zła...
Elijah Mikelson
Jest to 100-letni wampir, który całe swoje życie poświęcił na szukaniu swojego miejsca. Nigdy nie zaznał smaku prawdziwej miłości, ani dobra. Jest on samotny, złośliwy i niebezpieczny. Uwielbia karmić się prosto żył i zabijać ludzi. Korzysta ze swojego wampiryzmu w pełni. Kiedyś został dotkliwie zraniony przez swojego ojca, który oddał go do adopcji. Gdy się o tym dowiedział, bł już wampirem. Wyłączył uczucia i nic nie wskazuje za tym by to się zmieniło...
poniedziałek, 17 listopada 2014
Andrea Brooklyn Morgan
Jestem jedną z .. kilku dziewczyn które bedą tworzyły tu historie.
Tak już bez zbędnych słów. Opis jednej z kilku dziewcząt :)
Andrea Brooklyn Morgan
Jestem 19 letnią wampirką z powinowactwem z żywiołami. Te 19 lat mam od .. dłuższego czasu.
Moją jedyną rodziną jest Ivo - 12 letni kuzyn. Ivo jest czymś w rodzaju nieśmiertelnego czarownika.Pochodze z Nowego Yorku. Moja matka była magiem, tata wampirem. Lubie modelować, pisać książki i słuchać muzyki, prowadze księgarnie.
Lecz UWAŻAJCIE nie jestem żadną pustą lalą. Jestem lekką buntowniczka, lubie stawiać na swoim. Tylko Ivo może sie ze mną równać, jednak do przyjaciół jestem miło nastawiona chyba że ktoś mnie naprawde wkurzy- wtedy uważajcie na mnie, bo pokaże pazurki!
:D
Do zobaczenia w opowiadaniu ! :*
To mój przyjaciel.
Jest mi bardzo bliski, od zawsze mi pomaga. Zdarza mu sie być "dobrym",jednak nie bez powodu moje znajome maja go za bad boya. Jest dużo starszy ode mnie. To pierwotny. I w dodatku hybryda.