- Co pan tutaj robi?- spytała Andrea,
próbując zamknąć drzwi przed intruzem. Pan Jones jednak
zablokował je nogą, skutecznie uniemożliwiając dziewczynie
odizolowanie się.
- Śledzenie ciebie to
najprawdopodobniej jedna z najłatwiejszych rzeczy na świecie-
zaśmiał się mężczyzna i wszedł do środka. Ciemnowłosa
dziewczyna zrobiła krok do tyłu, jednocześnie rozglądając się
na boki w poszukiwaniu najlepszej drogi ucieczki. Drzwi, które były
zasłonięte przez mężczyznę odpadały. Pozostawały okna, których
na szczęście było tu sporo. Andrea nie zamierzała bić się z
Łowcą. Co prawda nie mógł jej zabić, ale mógłby ją skutecznie
osłabić, a potem zrobić z nią praktycznie wszystko. Dziewczyna,
pozornie zrelaksowana, odwróciła się plecami do nieproszonego
gościa i skierowała się do kuchni. Cały czas jednak obserwowała
mężczyznę, nie tylko wzrokiem, ale także umysłem, więc bez
problemu wyczuła moment, w którym chciał on się na nią rzucić.
Odsunęła się poza zasięg mężczyzny, a następnie, wykorzystując
moment zaskoczenia, znokautowała go. Nie oglądając się za siebie
ruszyła do drzwi i wybiegła na dwór. Doskonale wiedziała, że
mężczyzna w przeciągu minuty dojdzie do siebie i zacznie ją
gonić. Taka natura Łowców, niełatwo można było ich trwale
uszkodzić. Wybiegając na ulicę wyjęła komórkę i zadzwoniła do
Klausa.
- Za 2 minuty będę- powiedział
mężczyzna bez powitania.
- Nie, nie przyjeżdżaj. Znalazł
mnie- zaoponowała Andrea szybko, odwracając się za siebie. Łowcy
nie było jeszcze widać, ale zapewne już ruszał do pościgu- Jest
u mnie w mieszkaniu, uciekam przed nim, ale pewnie już mnie goni-
dodała, skręcając do parku. Specjalnie nie pobiegła alejkami
tylko ruszyła na przełaj. To choć na moment mogło zmylić Łowcę,
a to działałoby na jej korzyść.
- Znajdę cię, za chwilę będę-
rzucił Klaus, a w jego głosie było słychać zdenerwowanie.
Przecież nie mieli rzucać się w oczy. Znaleźć w końcu spokój,
bez łowców na karku. Ale oczywiście w momencie gdy wydawało się,
że już wszystko się ułożyło musiało zdarzyć się coś, co
zburzyło ten pozorny spokój. Andrea skręciła ku krzewom, wśród
których łatwo mogłaby zmylić trop. Odwróciła się jeszcze, aby
zobaczyć czy Łowca już ją znalazł, dlatego nie zauważyła
mężczyzny i kobiety trwających w uścisku. A przynajmniej tak
mogłoby się wydawać. Bowiem tak naprawdę mężczyzna wbijał
swoje wydłużone kły w szyję kobiety, pijąc jej krew. Andrea
potknęła się o mężczyznę, który przeklnął cicho i odrzucił
ciało kobiety.
- Mówił ci ktoś, żebyś patrzyła
pod nogi?- warknął mężczyzna, patrząc na dziewczynę z
nienawiścią. Ciemnowłosa dziewczyna zerknęła w myśli bruneta i
podjęła natychmiastową decyzję.
- Enzo, musisz mi pomóc- odezwała
się, używając jego imienia, które wyłapała wśród innych
myśli.- Ściga mnie Łowca, który zapewne zaraz tutaj będzie.
Pomóż mi, a obiecuję, że jakoś ci to wynagrodzę- powiedziała
lekko desperackim głosem.
- Łowca? Oj, musiałaś nieźle
narozrabiać- nastrój Enzo diametralnie się zmienił. Wyglądało
na to, że perspektywa spotkania mocnego rywala napawała go
radością.- Wydaje się, że twój Łowca już tu jest- dodał i,
uśmiechając się lekko i kładąc ciało kobiety na ziemię,
wyszedł z zarośli.
- Nic nie poprawia humoru tak, jak
porządny Łowca, którego możesz trochę potorturować- zaśmiał
się.- Hej, hej, Łowco, szukasz kogoś?- krzyknął w kierunku pana
Jonesa biegnącego pośród alejek.- Lepiej się schowaj mała, może
być krwawo- rzucił przez ramię i natarł na mężczyznę.
Hej, hej :) Pisze Nina :-P Rozdział
krótki, ale mam nadzieję, że się podoba :) Jeśli tak, dajcie
komentarz, dla nas to ważne :)
Enzo zawsze przybędzie na czas :3
OdpowiedzUsuńAndrea, w co ona się pakuje :/
Podsumowując - rozdział świetny :3