środa, 26 listopada 2014

Rozdział III

- Co pan tutaj robi?- spytała Andrea, próbując zamknąć drzwi przed intruzem. Pan Jones jednak zablokował je nogą, skutecznie uniemożliwiając dziewczynie odizolowanie się.
- Śledzenie ciebie to najprawdopodobniej jedna z najłatwiejszych rzeczy na świecie- zaśmiał się mężczyzna i wszedł do środka. Ciemnowłosa dziewczyna zrobiła krok do tyłu, jednocześnie rozglądając się na boki w poszukiwaniu najlepszej drogi ucieczki. Drzwi, które były zasłonięte przez mężczyznę odpadały. Pozostawały okna, których na szczęście było tu sporo. Andrea nie zamierzała bić się z Łowcą. Co prawda nie mógł jej zabić, ale mógłby ją skutecznie osłabić, a potem zrobić z nią praktycznie wszystko. Dziewczyna, pozornie zrelaksowana, odwróciła się plecami do nieproszonego gościa i skierowała się do kuchni. Cały czas jednak obserwowała mężczyznę, nie tylko wzrokiem, ale także umysłem, więc bez problemu wyczuła moment, w którym chciał on się na nią rzucić. Odsunęła się poza zasięg mężczyzny, a następnie, wykorzystując moment zaskoczenia, znokautowała go. Nie oglądając się za siebie ruszyła do drzwi i wybiegła na dwór. Doskonale wiedziała, że mężczyzna w przeciągu minuty dojdzie do siebie i zacznie ją gonić. Taka natura Łowców, niełatwo można było ich trwale uszkodzić. Wybiegając na ulicę wyjęła komórkę i zadzwoniła do Klausa.
- Za 2 minuty będę- powiedział mężczyzna bez powitania.
- Nie, nie przyjeżdżaj. Znalazł mnie- zaoponowała Andrea szybko, odwracając się za siebie. Łowcy nie było jeszcze widać, ale zapewne już ruszał do pościgu- Jest u mnie w mieszkaniu, uciekam przed nim, ale pewnie już mnie goni- dodała, skręcając do parku. Specjalnie nie pobiegła alejkami tylko ruszyła na przełaj. To choć na moment mogło zmylić Łowcę, a to działałoby na jej korzyść.
- Znajdę cię, za chwilę będę- rzucił Klaus, a w jego głosie było słychać zdenerwowanie. Przecież nie mieli rzucać się w oczy. Znaleźć w końcu spokój, bez łowców na karku. Ale oczywiście w momencie gdy wydawało się, że już wszystko się ułożyło musiało zdarzyć się coś, co zburzyło ten pozorny spokój. Andrea skręciła ku krzewom, wśród których łatwo mogłaby zmylić trop. Odwróciła się jeszcze, aby zobaczyć czy Łowca już ją znalazł, dlatego nie zauważyła mężczyzny i kobiety trwających w uścisku. A przynajmniej tak mogłoby się wydawać. Bowiem tak naprawdę mężczyzna wbijał swoje wydłużone kły w szyję kobiety, pijąc jej krew. Andrea potknęła się o mężczyznę, który przeklnął cicho i odrzucił ciało kobiety.
- Mówił ci ktoś, żebyś patrzyła pod nogi?- warknął mężczyzna, patrząc na dziewczynę z nienawiścią. Ciemnowłosa dziewczyna zerknęła w myśli bruneta i podjęła natychmiastową decyzję.
- Enzo, musisz mi pomóc- odezwała się, używając jego imienia, które wyłapała wśród innych myśli.- Ściga mnie Łowca, który zapewne zaraz tutaj będzie. Pomóż mi, a obiecuję, że jakoś ci to wynagrodzę- powiedziała lekko desperackim głosem.
- Łowca? Oj, musiałaś nieźle narozrabiać- nastrój Enzo diametralnie się zmienił. Wyglądało na to, że perspektywa spotkania mocnego rywala napawała go radością.- Wydaje się, że twój Łowca już tu jest- dodał i, uśmiechając się lekko i kładąc ciało kobiety na ziemię, wyszedł z zarośli.
- Nic nie poprawia humoru tak, jak porządny Łowca, którego możesz trochę potorturować- zaśmiał się.- Hej, hej, Łowco, szukasz kogoś?- krzyknął w kierunku pana Jonesa biegnącego pośród alejek.- Lepiej się schowaj mała, może być krwawo- rzucił przez ramię i natarł na mężczyznę.




Hej, hej :) Pisze Nina :-P Rozdział krótki, ale mam nadzieję, że się podoba :) Jeśli tak, dajcie komentarz, dla nas to ważne :)

1 komentarz:

  1. Enzo zawsze przybędzie na czas :3
    Andrea, w co ona się pakuje :/
    Podsumowując - rozdział świetny :3

    OdpowiedzUsuń