wtorek, 2 grudnia 2014

Rozdział VIII

Klaus był zawsze bez duszny, nienawidził wszystkich dookoła niego, a przynajmniej sprawiał takie pozory. A teraz całował Andreę z pasją i namiętnością jaką nigdy nie obdarzył żadnej. Po chwili Andrea odsunęła się delikatnie od Klausa. Ten tylko uścisnął jej dłoń.
-Przeżyjemy to razem, kochana. - Powiedział szeptem, a Andreę przeszedł dreszcz. Uśmiechnęła się delikatnie.
-Nigdy w to nie wątpiłam. - Nie wiedziała co tak dokładnie czuła w tym momencie. Nie była pewna co do uczuć w stosunku do Klausa. -Chciałabym zostać na chwilę sama, przepraszam.
-Nie masz za co, rozumiem. - Powiedział, po czym pocałował ją w policzek i jak za zaklęciem zniknął. Andrea schowała ręce w dłonie i odetchnęła cicho. Cała się trzęsła w środku, nie wiedziała co ma zrobić.
*W tym samym czasie*
Klaus szedł powolnym krokiem, przemierzając ulicę pięknego miasta. Pogwizdywał cichutko, uśmiechając się przy tym od ucha, do ucha. W końcu mu się udało. Tak długo czekał na ten moment. Tak dawno chciał to zrobić, lecz on dumny Klaus, nigdy nie miał odwagi przyznać się, że czegoś się bał, a bał się. Odrzucenia. Po tym co zrobił mu jego ojciec, już nigdy nie chciał być raniony. Tylko, że ona sam przed sobą nie umiał się przyznać dlaczego nie zrobił tego dawno temu, wmawiał sobie, że to po prostu nie był odpowiedni moment dla niej. Tak naprawdę zawsze gdy był przy niej, po prostu nie miał odwagi. Teraz to nie ważne, zrobił to i był szczęśliwy. Dotarł do domu, gdy stał pod drzwiami, cichy stukot dobiegł do jego uszu. Zignorował to, zrzucając winę na wiatr. Po chwili ciche kroki. Nie odwracając wzroku od drzwi, krzyknął.
-Wiem, że gdzieś tu jesteś. Mam nadnaturalny słuch. - Jego oczom ukazał się wysoki mężczyzna. Był to brunet, ubrany w garnitur, a jego włosy były potargane od wiatru, który niespodziewanie się zerwał.
-Elijah Mikelson, nie pamiętasz mnie prawda ? - Powiedział tajemniczo.
-Mikelson ? To znaczy... - Powiedział powoli Klaus.
-Witaj bracie. - Uśmiechnął się Elijah złowrogo i podszedł bliżej do Klausa. -Mamusia ci o mnie nie wspomniała ? Zawsze was bardziej kochała. Nigdy nie mogłem pojąc dlaczego... ale to już nie istotne.
-Oddała cię do adopcji ? O jak mi przykro. - Ostatnie zdanie powiedział sarkastycznie. -Nigdy o tobie nie słyszałem. - Powiedział, szukając klucza od domu w spodniach.
-Urodziła mnie ostatniego, w tajemnicy przed wszystkimi, po czym oddała bezpłodnej sąsiadce. - Klaus klną pod nosem, szukając klucza po całej kurtce.
-Bardzo mi przykro Elijah, lecz nie mam czasu na użalanie się mojej ,,rodziny" której nie widziałem przez wieki.
-Ja się nad sobą nie użalam. - Syknął pod nosem. - Dowiedziałem się o tym nie dawno. W sumie mam gdzieś rodzinę, która mnie nienawidzi. -Uśmiechnął się sarkastycznie i niespodziewanie wbił Klausowi kołek w serce.- Przykro mi braciszku, ale pójdziesz ze mną. -Powiedział, po czym wpakował ciało Klausa, do bagażnika.

Lily szła powolny krokiem ulicom, rozkoszując się wiatrem na swojej twarzy. Kochała integrować się z naturą, rozmawiać z drzewami. Przynajmniej im mogła się wyżalić. Nagle usłyszała cichy głos za sobą.
-Co taka ślicznotka jak ty, robi sama w nocy ? - Zapytał nieznajomy i uśmiechnął się szarmancko.
-Zwykły spacer. - Uśmiechnęła się nieśmiało i spuściła wzrok.
-Jestem Enzo. - Powiedział ze swoim brytyjskim akcentem i podał dłoń dziewczynie. Ona nieśmiało ujęła jego dłoń.
-Lily. -I znowu to. Zobaczyła całą jego przeszłość, nie chcąc tego. On jest potworem ! Uciekaj. - Głos w głowie powiedział cichutko, lecz gdy próbowała zabrać dłoń, Enzo nie chciał puścić.
-Nie uciekaj, nie krzycz. - Powiedział powoli, parząc jej w oczy. Była ona jednak darem ciemności, więc hipnoza nie działa na nią. Ona mogła hipnotyzować wampiry, lecz wampiry jej nie.Zanim zdążył pochylić się, aby wysączyć jej krew, Lily ujęła jego twarz w dłonie i spojrzała mu głęboko w oczy. Enzo zdezorientował się i patrzył zmieszany, na to co dziewczyna chcę zrobić.
-Pójdziesz stąd do domu, nie skrzywdzisz nikogo tej nocy. - Wampir posłusznie powtórzył każdy jej wyraz i ruszył w przeciwną stronę. Lily wiedziała, że będzie ją pamiętał. Szlag ! Mogłam mu wymazać moją postać ! - Myślała, lecz była niedoświadczona w tym co robiła, to było jej jedyne usprawiedliwienie. Pospiesznym krokiem poszła do domu i położyła się spać, w strachu przed samą sobą. Rano obudziło ją stukanie do drzwi. Dziewczyna ospałym krokiem, ubrana w koszulę nocną, ruszyła w stronę drzwi, zarzucając na siebie tylko jakąś bluzę  leżącą na fotelu. Gdy otworzyła jej oczom ukazał się Enzo.
-Znów się spotykamy. - Powiedział, po czym uśmiechnął się złowieszczo.


Pisała dla was Natalia :D Podoba się komentuuj - to naprawdę motywuje

5 komentarzy:

  1. Robisz małe błedy językowe szlak zamiast szlag np c:
    Jeeezu.kocham cie za Klausa nie
    Dziewczyno jesteś moim bogiem xD
    Klandrea *-*
    10/10 :D
    A-ya

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeej ^,^ Dziękuje za ciepłe słowa,to serio motywuje <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam Klausa <3
    Co się równa że ten rozdział bardzo mi się podobał XD
    Noo Enzo odwiedza Lili hmm..ciekawe co on kombinuje :d
    Podsumowując bardzo mi się ten rozdział podoba :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Jest super :) można sobie powyobrażać :D Tak Klandrea rządzi ;p <3 Świetnie <3

    OdpowiedzUsuń